czwartek, 4 lipca 2013

Wiatr


WIATR



Wyobraź sobie, że leżysz na łące. Łące pełnej żółtych kwiatów mlecza, niektóre z nich są już przekwitnięte i tworzą dorodne ‘dmuchawce’. Do Twojej małżowiny usznej i bębenków dopływa przyjemny baryton nabrzmiałego bąka. Jest Ci tak błogo. Wspaniale. Niepowtarzalnie. Wyobrażasz to sobie ? Twoje nagie ramiona głaszcze ciepły wiatr. Wiatr to on odpędza Twoje myśli. To on jest ostatnim mężczyzną którego dotyk czujesz przed śmiercią.. Wiatr stał się moim ukojeniem. Był pomocną dłonią która kroczyła ze mną w nowy lepszy świat. Ale czy na pewno ?


Byłeś moim światełkiem w tunelu.


W średniowiecznej Anglii czy Szkocji, gdy ktoś z ludu umarł to ciała palono lub składano na łodzi by nieboszczyk popłynął w swój ostatni rejs. Ciało obracało się w pył przez  rzuconą na tratwę pochodnie. Ja też zostałam wrzucona do wody.


Byłeś moim światełkiem w tunelu.


Nie można do najmilszych uczuć zaliczyć heroiczną walkę Twoich płuc z wodą. Chcesz żyć, a nie możesz. Chcesz złapać oddech, a nie możesz. Z każdej strony otacza się śmierdząca woda. Pasy bezpieczeństwa jak na złość zablokowały się tak, że nie możesz ich odpiąć. Przeciąć też nie masz czym. Wiesz co to oznacza. Nie będziesz wstrzymywać oddechu bez przerwy. To droga bez wyjścia. Śmierć przez utonięcie jest to chyba najgorsza z możliwych śmierci. Bo walczysz, mimo że wiesz, że ta walka jest przegrana na samym starcie. Jest to Twoja mała walka z wiatrakami. Twoje odruchy fizjologiczne nadal dobrze działają, otóż łapiesz ostatni oddech który okazuje się zwieńczeniem Twojego życia.  Łapczywy haust powietrza podpisuje cyrograf dotyczący Twojego marnego bytu. Trudno opisać uczucie napływającej wody do pęcherzyków płucnych. Trudno opisać również śmierć. Ale nie bój się. Zrobię to dla Ciebie. Opowiem Ci swoją śmierć Michał.
  

Byłeś moim światełkiem w tunelu.


Myślę, że moja śmierć powinna być dla Ciebie pewnego typu znakiem. Przepowiednią. Widocznie moje życie przy Twoim boku nie było nam pisane. Może właśnie teraz znajdziesz osobę którą pokochasz jeszcze mocniej niż mnie. Może będziecie się bardziej uzupełniać. Da Ci dzieci. Ja umierałam w przekonaniu, że jestem kochana. Ja umierałam kochając. Ciebie Michał. Nigdy ,ale to przenigdy nie wmawiaj sobie ,że moja śmierć była przez Ciebie. Bo tak nie było. Teraz chciałabym abyś wiedział i zobaczył, a może i nawet odtworzył sobie ostatni dzień mojego życie. Mojego dnia życia bez Ciebie.


Byłeś moim światełkiem w tunelu.


Może gdyby nasza rozmowa potoczyła się inaczej. Może gdybym zachowała się inaczej to jeszcze bym żyła. Jeszcze bym czuła woń Twoich perfum. Może byłabym teraz otoczona Twoimi silnymi ramionami. A może leżałabym z Tobą pod satynową kołdrą.  Teraz to możemy tylko gdybać. Bo co by było gdyby ?


Byłeś moim światełkiem w tunelu.


Myślałam, że ten dzień zaowocuje tylko ostrą wymianą zdań która ostatnio była na porządku dziennym. Pokłóciliśmy się. Ja pełna emocji. Złych emocji kłębiących się w mojej głowie wybiegłam z Twojego mieszkania kierując swe kroki ku aucie. Gdy tylko schroniłam się pod dachem samochodu niebo zaczęło płakać. Może to anioły płakały widząc moją sytuacje. Przekręcam kluczyk w stacyjce, by silnik zaczął pracować. Po kilku minutach drogi prowadzą mnie za miasto. Wyjeżdżam. Nie wiem w jakim kierunku.  Jestem spokojna. Opanowana. Jakbym wiedziała to, co zaraz ma nastąpić. Nagle niczym słup przede mną wyrasta dorodny jeleń. Ale skąd w środku nocy, na środku drogi znalazł się jeleń? I to jeszcze w taką pogodę. Mam dwie opcje. Śmierć lub dosyć poważny wypadek jeśli wybierałabym uderzenie czołowe w zwierze lub unik. Unik, który okazał się równie śmiertelny co uderzenie z frontu. Jednak człowiek nie myśli w takich chwilach racjonalnie. Nie widziałam, że obok mnie jest wielkie jezioro do którego wpadłam, bo wybrałam drugą opcje. Gdy do pojazdu zaczyna wdzierać się woda, próbuje odpiąć pasy bezpieczeństwa bezskutecznie. Szarpie się z nimi coraz mocniej. Coraz mocniej  płacząc. Coraz mocniej przestając wierzyć, że wyjdę z tej opresji cało. Woda sięga już niemal sufitu. Wyciągam tułów jak najbardziej w kierunku księżyca, by jak najwięcej czerpać powietrza. Powietrza, które da mi życie. Nagle zamiast powietrza, do moich ust dostaje się woda. Kolejna minuta jest męczarnią. Czuje jak ciśnienie rozsadza mi głowę.I właśnie tak zakończyłam swoje życie. Tak minął mi dzień bez Ciebie -Bąkiewicz


Byłeś moim światełkiem  w tunelu i nadal nim jesteś. Nie tak wyobrażałam sobie kres mojego życia.  Chciałabym Ci Michaś życzyć szczęścia. Miłości. Wiedz, że prawie jak w małżeństwie nie opuściłam Cię, aż do śmierci. Może to takie szczeniackie, ale kochałam, kocham i będę Cie kochać. Podobno człowiek przed śmiercią widzi całe swoje życie. To teraz ja powracam do naszego pierwszego spotkania i chce czuć miły powiew wiatru na swej szyi. Pamiętaj Michaś, kocham Cię.

____
No i jak już to w czwartki bywa oddaje w Wasze rączki nowy kolejny rozdział.
Rozdział pisany wcześniej, ale ukryty w zakamarkach pulpitu i czekał na lepszą przyszłość i trafił na mój brak weny i tak oto został opublikowany. Błędy sprawdzane dziś po 26 godzinach pacy, więc od razu z góry przepraszam.
Zapraszam do komentowania i wyrażania jakiejś opinii.
Całuję A.

9 komentarzy:

  1. No to tak przed chwilą dodałam komentarza na twoim blogu z Andrzejem nie mając odpowiednich słów do obrania to powiedz i co ja mam tutaj napisać? Naprawdę nie wiem. Nie chcę się powtarzać, dobrze znasz moją opinie na temat twojego talentu jak i opowiadań, wiec napiszę tylko skromnie, bo jedno słowo: NIESAMOWITE. Przepraszam, ale nic lepszego nie jestem w stanie napisać.
    Wybacz ;)

    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Booski :) Prawie się popłakałam :)
    Widzę, ze nie umiesz pisać szczęśliwych zakończeń. Ja też nie.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://jednostrzalowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz kolejny znakomity rozdział;) Świetnie piszesz i jak zwykle każdy Twój wpis powoduję dużo emocji. Smutne, ale genialnie napisane zakończenie;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na XVI zsiatkowkacalezycie.blogspot.com

      Usuń
  4. Kolejna historia, która dzięki swojemu tragizmowi jest cudowna. To takie nieprawdopodobne, kochać kogoś do śmierci. Tragicznej śmierci. Powolnej. Jej ostatnie przemyślenia, to wspomnienia Michała i ich miłości. Piękne, że życzyła mu dalej szczęśliwego życia.
    Mam Cię w obserwowanych, więc wiem kiedy dodajesz rozdziały. Jak informowanie dla ciebie jest problemem, nie musisz tego u mnie robić. :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Cię kręcę. Coś czuje, że jednak Michał i tak by się obwiniał za śmierć swojej ukochanej. Myślę, jednak też, że mimo tych kłótni bardzo ją kochał i gdyby tylko mógł nie pozwoliłby jej wsiąść do tego auta i nigdzie jechać.
    Do następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku. Ja już nie wiem, co pisać. Cudne!
    Smutne, ale piękne jednocześnie i za to ci dziękuję. I takie życiowe...
    Teraz można się tylko zastanawiać, co by było gdyby. Ale takie myślenie i obwinianie się nie ma sensu. Nie dość, że świetnie piszesz, to jeszcze twoje historie zmuszają do przemyśleń. Gratuluję i zazdroszczę talentu ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Większość Twoich rozdziałów jest smutnych, tak jak i ten tu. Śmierć jest straszna, a Michał stracił ukochaną w najmniej spodziewanym momencie. Musi sobie z tym poradzić. Piękne i wzruszające, tyle ode mnie.

    Pozdrawiam, S.
    i jeśli masz ochotę, zapraszam na 10 na http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń