sobota, 25 maja 2013

Ostre Cięcie


OSTRE CIĘCIE 

                                                                             
                                                                                




Nigdy nie byłam zadowolona ze swojego wyglądu.  Zazwyczaj głównym powodem mojego nocnego łkania była waga.  Potem nie podobało mi się już nic. Ani włosy. Ani oczy. Ani nawet pieprzona jasno-blada karnacja. Nie lubiłam również swoich rudych włosów. Nie lubiłam nic. Początkowo chciałam być kimś kim nigdy nie powinnam być. Ostrą dziewczyną w glanach z obrożą na szyi. Czerwone usta włosy rozpuszczone i pokaźny tunel w lewym uchu.  Potem doszły do tego prochy i tracenie świadomości na dzień lub dwa. Nie wiem kiedy bez heroiny nie mogłam przeżyć dnia.



PS. KOCHAM CIĘ



Znaliśmy się od zawsze. W sumie to byliśmy jak brat i siostra. No właśnie w sumie. Nawet Nie wiem kiedy się w Tobie zakochałam. Kiedy moje serce biło dla Ciebie. A Ty ? Dla Ciebie byłam małą siostrzyczką ,której nigdy nie miałeś. Wiesz Zbyszek zawsze ceniłam Cię za to ,że po prostu przy mnie byłeś ,sprawiając mi przy tym największy ból. I fizyczny i psychiczny. Kiedy byłam jeszcze buntownikiem z wyboru ,to zaczęłam się ciąć. Ciąć przez Ciebie. Każda dziewczyna która wywoła rysę na Twoim sercu kierowała moją dłonią z zaciśniętymi palcami na żyletce kreśląc krzywe linie na przedramieniu. Tak na serio zakochałam się w Tobie w wieku 20 lat. Miałam to szczęście ,że byłam od Ciebie tylko rok młodsza. Nigdy nie wiedziałeś co czuje. Dowiedziałeś się teraz i to Cię zgubiło. Musisz żyć beze mnie.



PS.KOCHAM CIĘ



Akceptowałeś moje twarde wydanie. Nie akceptowałeś mojego związku z heroiną. Gdy tylko się o tym dowiedziałeś zacząłeś krzyczeć. Tak strasznie krzyczeć ,by za chwile wybuchnąć tym ,że kolejna dziewczyna którą niby kochałeś zostawiła Cię ,bo nie umiała dzielić sypialni z Tobą i Twoją kochanką siatkówką. Wyszedłeś z mojego mieszkania bym mogła ozdobić przedramię kolejna kreską. Nie odczuwam już bólu. Owinąwszy rękę bandażem założyłam kolejną bluzkę z długim rękawem. Bo ciężko jest lekko żyć prawda ? Nie raz ani nie dwa pytałeś mnie czy nie jest mi gorąco. Było. Nie mogłeś się natomiast dowiedzieć o moim znaku szczególnym. O mojej miłości do Ciebie. Powiedziałeś mamie ,że jestem ćpunką. Wysłała mnie na odwyk. Wróciłam po pół roku. Chyba o mnie zapomniałeś. Nie odwiedzałeś mnie tam gdzie byłam i to wykończyło mnie praktycznie. Schudłam jeszcze bardziej. Moje oczy straciły swój blask. Przeczytałam ,że zostałeś nowym atakującym Rzeszowskiego Klubu. Jestem z Ciebie dumna.



PS.KOCHAM CIĘ


Tak bardzo się za Tobą stęskniłam a Ty mnie unikasz. To chyba boli najbardziej. Wróciłam do pustego mieszkania w Jastrzębiu. Nie widzę już śmiejącego się Ciebie na mojej kanapie. Nie widzę Cię w kuchni kiedy trzymasz głowę w lodówce szukając „czegoś dobrego”. Wtedy poczułam coś. Poczułam ,że czas zapomnieć. Czas ruszyć do przodu. Lecz jak zerwać z miłością. Jak się zapomnieć o przyjacielu. Podobno istnieje przyjaźń damsko- męska. Ja obalałam ten przesąd. Po wyjściu z ośrodka zerwałam ze starą Konstancją. Przefarbowałam włosy na kruczoczarne. Zmieniłam styl z szaroburej chłopczycy na miastową seks bombę. Wyeksponowałam chude i długie nogi. Spodnie rurki oraz szpilki na platformie stały się moimi przyjaciółmi. Postanowiłam sprawdzić co u Ciebie. Pamiętasz?



PS. KOCHAM CIĘ



Mijają kolejne dni. Wybieram się do Rzeszowa na jeden z półfinałowych meczów z Delectą. Akurat grasz. Siedzę do końca. Wygrywacie. Cieszysz się. Schodzę niżej niemal przeskakując co drugi schodek by być bliżej Ciebie. Poznajesz mnie ?

-Przepraszam, Panie Zbyszku można autograf ?- zapytałam

- Tak ,tak-podałam Ci kartkę a Ty oddając ją lekko uniosłeś wzrok do góry

-Przepraszam znamy się –zapytałeś nieśmiało

-No ja Pana znam ,a Pan starych przyjaciół nie poznaje. Może przypomnę przyjaźnił się Pan swego czasu z pewną dziewczyną ,ale popierdzielił ją Pan do mamy i wylądowała na odwyku. Dalej sobie Pan nie przypomina ? –odpowiedziałam bezczelnie mając to w zwyczaju.

-Konstancja to Ty ?

-Tak ,to ja. Czemu mnie zostawiłeś ? Czemu olałeś ? Czemu zaprzepaściłeś naszą przyjaźń? Ah mogłam się domyśleć ,że wielki gwiazdor nie zadaje się z takim dnem jakim jestem ja. Szkoda kariery dla kogoś takiego. Przepraszam ,że dziś Cię zaniepokoiłam. Cześć Zbyszek

- Ale to nie tak. To Twoja mama nie pozwoliła mi Cię odwiedzać. Myślisz ,że nie było mnie w ośrodku. Byłem i to nie raz. Twoja mama powiedziała lekarzom ,że mają mnie do Ciebie nie wpuszczać, bo powiedziała ,że to moja wina. Że ćpasz przeze mnie.

-Ale jak to-zapytałam łamiącym się głosem a Ty mnie tylko przytuliłeś. Mnie małą i kruchą. Mam ochotę znowu przyćpać. Przyćpać i zapomnieć o tym całym koszmarze. Poprosiłeś abym poczekała na Ciebie przed halą i tak też zrobiłam. Pojechaliśmy do Ciebie. Pogadaliśmy powiedziałeś mi o kolejnych dwóch dziewczynach. Czyli na mojej ręce dojdą dwa kolejne ślaczki. Czekam na ten dzień kiedy już nie będę musiała tego robić. Kiedy dowiesz się o moich uczuciach a ja będę się modliła ,żebyś je odwzajemnił .



PS. KOCHAM CIĘ



Wróciłam do Jastrzębia i dwoma szybkimi ruchami dokonałam tradycji. Mojej tradycji dla Ciebie. Może to chore ,ale tak to czułam. Po dwóch tygodniach i wielkiej kłótni z matka przyjechałeś do mnie. Poszliśmy na imprezę. Znów się zachlałam w trupa. Przyniosłeś do domu. Rozebrałeś i chciałeś przebrać w piżdżame. Wtedy zobaczyłeś to czego nie powinieneś. Zobaczyłeś moje blizny i dwie świeże rany. Nie mogłeś w nocy spać ciągle miałeś przed oczami moje lewe przedramię.  Rano nie powstrzymałeś się. Doszło do kłótni. Kłótni która odmieniła Twoje życie. Moje zakończyła.
-Konstancja ,możesz mi to wytłumaczyć ?

-Ale co Zbysiu ?

-Rany na Twojej ręce! Znów ćpasz ?!

-Nie ćpam
-Nie okłamuj mnie teraz. Obiecałaś mi coś. Miałaś nie ćpać. Jesteś pieprzoną egoistką-nie wytrzymałam zaczęłam płakać
-Nie Zbyszek to ty jesteś pierdolonym egoistą. Kocham Cię jak mężczyznę nie jak jebanego brata. Każda z tych ran to rana na Twoim sercu. Jedna linia to jedna dziewczyna która Cię zostawiła
-Ty jesteś popierdolona powinnaś się leczyć-powiedziałeś i wyszedłeś z mieszkania lekko oszołomiony trzaskając drzwiami. Moje płuca wypluwały coraz więcej tlenu.  Kiedyś obiecałam sobie ,że Cię nie skrzywdzę , a jednak zrobiłam to. Teraz to ja wyryłam ranę na Twoim sercu. Pobiegłam do sypialni. Wyjęłam kartkę na której ostatkiem sił napisałam „Przepraszam. Za wszystko nie mogę dłużej żyć. Powiadom Zbyszka o moim pogrzebie. Kocham Cię mamo. Twoja Konstancja”. Po czym wzięłam żyletkę. Ten ostatni raz i jednym pewnym ruchem wbiłam się dosyć głęboko w żyłę na lewym nadgarstku. Krew początkowo powoli kapała na białą kartkę. Zadzwonił telefon. Ostatkiem sił sprawdziłam kto dzwoni ,dzwoniłeś Ty. Odebrałam i powiedziałam ciche ‘przepraszam’ by potem runąć z impetem na drewniane panele.  Gdy krew wypływa z organizmu czujesz błogość. Mówiłeś. Krzyczałeś bym się odezwała. Gdy usłyszałam głośne „Konstancja Kocham Cię” odpłynęłam całkowicie.  Bezpowrotnie.



PS. KOCHAM CIĘ




Nie wiedziałeś co się ze mną dzieję. Nie odzywałam się.  Nie wiedziałeś czemu. Chciałeś dać mi czas. Po kliku dniach doszedł do Ciebie list. Od mojej matki. Dokładnie nekrolog. Przyjechałeś do Jastrzębia i dowiedziałeś się od mojej matki o mojej ostatniej linii. Ostatnim Cięciu. Ostatniej rysie na Twoim sercu. Odbył się pogrzeb na który nie przyszedłeś. Nie dałeś rady. Załamałeś się. Kocham Cię. Kocham Cię. Kocham Cię na zawsze i na zawsze.

______________________________________________________________________
Brawo dla moich gwiazd za wczoraj i wielkie barwa dla Pita również za wczoraj. Jesteś moim hiroł (hero) mimo ,że nie był to Twój dzień. Mam nadzieję ,że dziś też zagrasz i będziesz najlepszy.
Do rozdziału nie jestem zbytnio zadowolona ale nie jest też tak tragicznie jak w rozdziale z Kosą.
Zapraszam do KOMENTOWANIA.

Jeśli chcecie przeczytać o swoim ulubieńcu to piszcie o kim a postaram się o nim napisać.

Pozdrawiam Annie

środa, 15 maja 2013

Szczęście


SZCZĘŚCIE 



 

Według epikureizmu ,powinniśmy cieszyć się dniem. Żyć teraźniejszością. Czerpać jak najwięcej z otaczającego nas brudnego, pełnego nienawiści dnia. Nigdy nie umiałam okazywać uczuć ,tak jak Ty. Podobno. Niby byłeś człowiekiem rozsądnym. Zrównoważonym. Na boisku cichy, ale i cwany. A jak po za nim ? Zupełna odwrotność. Ja twarda dziewczyna z Zakopanego z równie twardym językiem rozpalającym Twoje ciało do czerwoności. Ty chłopak z Katowic delikatny, szarmancki… gówno prawda. 



Wpakowałeś się w niezłe bagno Grzesiu. 



Chyba koledzy ostrzegali Cię przede mną i to nie raz. Jednak Ty słuchałeś się swojego serca? Nie wiem. Często zadawałam sobie pytanie jakie są moje uczucie względem Ciebie. Wiedziałam na pewno ,że byłeś brakującym elementem mojej układanki. Żmudnej układanki. Twoje czekoladowe oczy były ekstaza dla mojego ciała podobnie jak zwinne ręce. Twój dwudniowy zarost doprowadzał mnie do dreszczy. Gdy widziałam ,że kąciki Twoich ust ,idealnych ust unosiły się ku górze moje kolana robiły się jak z waty. Wiedziałeś o tym i perfidnie to wykorzystywałeś. Jeden ruch. Jeden gest. Jedno słowo- byłam Twoja. Cała Twoja.


Wpakowałeś się w niezłe bagno Grzesiu.


Dni mijały. Byłeś przy mnie ale nie ze mną. To bolało najbardziej ,ale już nie boli. Odeszłam. Zrozumiałeś wtedy ,że między nami nie ma tylko seksu. Nie ma dwojga spragnionych siebie ludzi. Jestem  zagubiona Amelka. Przestałam być niepokorną dziewczyną. Stałam się delikatną kobietą dzięki Tobie. Powinnam być Ci wdzięczna. Jest za co ? Czasami przez właśnie Ciebie czułam się jak ta najgorsza. Jak zwykła dziwka. 


Wpakowałaś się w niezłe bagno Amelko.

Kochałam Cię jak nikogo innego. Brakowało mi Ciebie jak nikogo innego. Twoi koledzy nawet mnie zaakceptowali ,ale my już nie byliśmy razem. Jak dziś pamiętam tą imprezę u Rafała. Przyszedłeś tam z nią, nową panią Twojego serca. Ja nie byłam Ci dłużna. Przyszłam z Twoim kumplem ,specjalnie. Bawiłam się nim ,jak ty bawiłeś się mną. Czułam satysfakcje. Kilka dni po naszym rozstaniu ,gdy zamykałam oczy widziałam uśmiechniętego Ciebie. Promienie słoneczne oświetlały nagi, umięśniony tors niczym w scenie z pierdolonego ‘zmierzchu’ ,teraz nie czuje nic ,oprócz darmowej akupunktury serca. Widziałeś mnie z nim. Widziałeś mnie z Barmanem. Twoje otwarte wcześniej dłonie złożyły się w pięść. Uśmiech ,który tak kochałam znikł z Twojej twarzy. Boże jak ja wtedy pragnęłam usiąść na Twoich twardych kolanach i przyłożyć głowę do klatki piersiowej by móc słuchać tego ,co powinno bić tylko dla mnie. No właśnie powinno. A nie biło. Musiałam wyjść. Przewietrzyć się. Uciec.


-Przepraszam Cię Zbyszek ,ale muszę na moment wyjść ,zrobiło mi się dziwnie duszno-oświadczyłam mężczyźnie a moja twarz była jak z kamienia. Nie wyrażała żadnych emocji
-Rozumiem. Może CI potowarzyszyć ?-zapytał z nutką nadziei w głosie ,jednak ja musiałam pobyć sama. Musiałam otrząsnąć się i w tej chwili wybić sobie Ciebie z głowy. Próbowałam robić to przez 4 miesiące. Bez owocnie. Na zewnątrz było zimno ,w końcu powinno mamy styczeń. Stałam tylko w Twojej ulubionej chabrowej sukience. Zimny wiatr owiewał moje kościste ramiona. Na łydkach miałam gęsią skórkę. Mięśnie zaczęły samowolny taniec drgań. Zamknęłam oczy ,by z pod powiek mogły spływać wielkie, słone krople. Nie wiedziałam ,że wyszedłeś za mną. Nie chciałam tego. Nie chciałam byś widział mnie w tym stanie. Nie chciałam byś wiedział ,że nadal Cię kocham. Że nadal jesteś dla mnie ważny. Jak tlen dla płuc. 
-Dlaczego mi to robisz?-  zapytałeś z rozpaczą w głosie ,a moje łzy znów zmieniły się w rwący potok
-Ja ?-zapytałam prawie nie słyszalnie ,łamiąc dziwną ciszę miedzy nami
-Nie mogę patrzyć na Ciebie z nim-odpowiedział z takim żalem ,że w moich płucach brakowało odpowiedzi na Twe stwierdzenie. Nie odwracałam się do Ciebie cały czas stałam plecami do Twojej osoby. Właśnie wtedy przypomniałam sobie o starej Amelii. Twardej mówiącej to co sądzi.
-Grzesiek zaczynam wątpić w Twoją inteligencje. Kochałam Cię jak nikogo na świecie. Byłeś całym moim światem , a traktowałeś mnie jak dziwkę. Dla Ciebie liczyło się to ,że mam cycki i dupę. Liczyło się to ,żeby mnie przelecieć. A jak odeszłam nie zrobiłeś nic ,żeby mnie odzyskać. A przepraszam znalazłeś sobie nową naiwną. Mam nadzieje ,że pokochasz ją choćby odrobinę tak jak ja kochałam Ciebie. Chciałabym ,żeby nie była zabawką tak jak ja.
- Nigdy nie liczył się dla mnie seks. Liczyłaś się Ty ,ale nie umiałem tego okazać. Ja nigdy Cię nie przeleciałem ,bo to co było między nami nazywało się kochaniem wiesz? Bo kocham cię jak wariat.
I nigdy nie byłaś dla mnie zabawką.
-Przypominam CI ,że w lokalu zostawiłeś swoją dziewczynę.
-Spałaś z nim ?
-Z kim ze Zbyszkiem ? Nie, nie spałam jesteśmy kumplami. 
-Jasne

Wpakowałeś się w niezłe bagno Grzesiu.


Mijały kolejne dni. Było mi źle. Źle na sercu. Źle na zdrowiu. Poszłam do lekarza. Wszędzie Cię widywałam z nią. A Ty widywałeś mnie. Samotną ,bez wigoru. Bez energii. Bez szczęścia. A chyba powinnam je mieć prawda. Noszę pod sercem Twoją wierną kopię Grzesiu. Tak zostaniesz tatusiem. Powiedziałam CI o tym. Nie spanikowałeś. Byłeś szczęśliwy. Chyba tak ,albo jesteś doskonałym aktorem. Wszystko się dobrze skończyło. Dziś jestem panią Kosok. Najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Udowodniłeś mi co to znaczy kochać kobietę jaką jestem ja. Bezwarunkowo. Bezgranicznie. Nie ma z nami Jasia. Jest teraz aniołem i to dzięki niemu jesteśmy teraz razem. To on nas połączył. Połączył na wieki.

Wpakowałeś się w niezłe bagno Grzesiu musisz żyć ze  mną do końca świata i jeden dzień dłużej. Bo każda historia ma heppy end. A właśnie Ty jesteś moim szczęśliwym zakończeniem

________________________________________________________________________
Oddaje w Wasze ręce nowy ale niefajny rozdział. Z dedykacją dla JULKI :) :* Trochę ogólny plan i zarys się zmienił ,ale mam nadzieję ,że się podoba kocie :) <3
No to zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA.
Pozdrawiam Annie

poniedziałek, 6 maja 2013

Uśmiech


UŚMIECH



  

Podobno najpiękniejszy uśmiech maja Ci co w swoim życiu trochę wycierpieli. Mówią też ,że uśmiech to najkrótsza droga do czyjegoś serca. Czymże jest ból fizyczny w porównaniu do bólu psychicznego. Do krojenia serca za pomocą ostrych słów. Chroniłeś mnie przed tym. Przynajmniej próbowałeś.




Istnieją jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie.



Nigdy nie wiedziałam jak smakuje prawdziwy ciepły dom. Nigdy nie wiedziałam co to domowe ognisko. Domowy obiad. Spokojna noc. Nie wiedziałam co to uśmiech w dzieciństwie. Bałam się głośniej odetchnąć. Pieprzony domowy komunizm. Ojciec pierwszy raz uderzył mnie kiedy miałam 7 lat. Nie był to przysłowiowy klaps w tyłek.  Do dziś mam na plecach bliznę w kształcie klamry od skurzanego paska. Chciałam mieć normalny dom. Ale to chyba racjonalne. Ojciec ,bo nie można go nazwać moim tatą ,nawet nie można go nazwać ojcem. Był osobą ,która mnie spłodziła nic więcej. Był osobą bez uczuć. Bił moją matkę ,bił mojego brata. Szymon jest i będzie najwspanialszym bratem pod słońcem. Wiele razy bronił mnie przed pijanym ojcem i samowolnie podpisywał na siebie wyrok. Wyrok wykonany z ręki kata. Nigdy nie byłam bita po twarzy. Był w tym ukryty sens. Gdybyśmy dostawali po twarzy ludzie dowiedzieliby się o naszym horrorze .  Ojciec damski bokser bał się ,że może trafić na ludzi silniejszych od siebie. Wiele razy zadawałam sobie pytanie : Dlaczego jeszcze nie zwialiśmy z tego piekła ? Nie daliśmy nogi ku lepszemu światu ?



Istnieją jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie.



A Ty ? Jaki miałeś dom ? Idealny. Wiem. Na Ciebie czekał ciepły obiad i mama z uśmiechem. Na mnie czekał suchy chleb i mama z podbitym okiem. Na Ciebie czekał Twój bohater który Cię wspierał i szanował a na mnie ,czekał kat. Perfekcyjnie uprasowana koszula, dokładnie dopasowane biszkoptowe spodnie. Cały Ty . Ja przy Tobie prezentowałam się jak sprzątaczka kibli na miejskim dworcu. Nigdy nie wiedziałam dlaczego to mnie pokochałeś. Za co ? Mnie bez psychiki. Nie mogłam Ci dać niczego, bo nic nie miałam. Nawet uśmiechu.




Istnieją jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie.



Dzięki Tobie uciekłam z piekła. Została tam mama. Szymon uciekł pewnej czerwcowej nocy. Uciekaliśmy obydwoje.  On zdążył przecisnąć się pod metalową konstrukcją bramy. Ja nie. Ojciec zauważył jak zbiegamy. Chciał po mnie wrócić. Krzyknęłam ,żeby tego nie robił. Historia niczym z taniego horroru. Wtedy ojciec pobił mnie tak mocno ,że straciłam przytomność. Dostał szału. Białej gorączki. Nie zwracał uwagi na moją twarz czy brzuch. Bił. Kopał. Na oślep. Uznał nas za tchórzy. Nie rozumiał tego ,że my nie wytrzymujemy tego. Bywały dni ,że chciałam skończyć ze swoim marnym życiem. Nie zrobiłam tego, bo nie mogłabym wtedy patrzeć na Twój uśmiech. Pamiętam Twoją reakcje jak mnie wtedy zobaczyłeś. Nie powiedziałeś nic. Otoczyłeś mnie długimi kłykciami. Tylko w nich czułam się bezpiecznie. Tak jak powinnam czuć się w domu. Mówiłeś. Tłumaczyłeś. Kazałeś przyjść do siebie. A ja? Zwyczajnie bałam się powtórki z dzisiejszej nocy. Już wtedy byłeś dobrze prosperującym siatkarzem. Wiedziałam ,że muszę z Tobą zerwać. Musiałam. Nie mogłam narazić Cię na niewygodne pytanie dziennikarzy. Nie mogłam narażać Twojej kariery. Przeczuwałeś to i nie pozwoliłeś mi tego zrobić. Wtedy powiedziałeś ,że kochasz i ,że kariera się nie liczy. To było słodkie. Prawdziwe. Były to jedne z nielicznych słów które były dla mnie antybiotykiem. Leczyły wszystko nawet psychicznego raka ,który doszczętnie wyżerał mnie od środka. 



Istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie.



Ojciec bił coraz częściej. Nie obchodziło go to już ,że ludzie mogą się dowiedzieć. Czasami widywałam się z Szymonem. Wyprzystojniał. Zaczął robić to czego ja chyba do końca swojego ziemskiego życia się nie nauczę- uśmiechał się. Lecz gdy mnie widział uśmiech schodził mu z twarzy. Prosił ,żebym uciekła do niego. Odmówiłam. Miałam plan z Tobą. Pamiętasz. Pewnej nocy nie wytrzymałam i ja i Ty. Ojciec pobił mnie strasznie. Znów miałam pęknięty łuk brwiowy. Teraz to Ty byłeś katem dla mojego ojca. Nie biłeś go. Ostrzegłeś. Zabrałeś moje rzeczy od tamtego dnia mieszkamy razem. Jest cudownie.



Istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie.



Żyło nam się wspaniale. Byliśmy niczym dobre stare małżeństwo. Było mi dobrze. Bardzo dobrze. Nadal nie umiałam się uśmiechać. Nie byłam już Twoją dziewczyna lecz narzeczoną. To tak ładnie brzmi. Oficjalnie. Ale czy ja Agata mogę mieć jeszcze szczęśliwe życie? Czy będę się trapić przeszłością? Czytałam kiedyś ,że kobiety które były bite w domu zazwyczaj wiążą się z partnerami podobnymi do swojego napastniczego ojca. Ty łamałeś tą tezę. Ojciec już nie dręczył mnie telefonami czy tym podobnym. Dni mijały. Raz wróciłeś z treningu cały nabuzowany. Bałam się. Tak strasznie się bałam. Niewinne słowa zamieniły się w zaciekłą walkę. Kłóciliśmy się. Krzyczałeś chciałeś zagestykulować i podniosłeś rękę do góry. A ja skuliłam się jak malutki piesek gdy słyszał krzyk. Łzy zaczęły lać mi się strumieniami. Płuca nie chciały pompować powietrza. Pierwszy raz zobaczyłeś mnie tak słabą. Nagle cała złość wyparowała z Ciebie. Podszedłeś do mnie i mocno przytuliłeś. Nigdy Ci tego nie zapomnę.



Istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie. I na pewno taką osobą jesteś Ty-Andrzej. Wyrwałeś mnie z pod ręki kata. Pokochałeś małą ,niewinną, bezbronną. A najważniejsze nauczyłeś mnie tego czego nigdy nie umiałam. Nauczyłeś mnie wykrzywiać twarz w grymas zwany uśmiechem. Wiem ,że od dziś nie zejdzie on z mojej twarzy. Nigdy.


_______________________________________________________________________________
No to leci w wasze ręce kolejny rozdział. Chyba muszę z nimi trochę przystopować ,ale jakoś nie mogę.
Przepraszam was za to co jest wyżej ,jest to kolejny nieudany rozdział ,chyba to przez zmiany temperatury. Jak wszystkie zgadłyście już zapewne tu głównym bohaterem jest A.Wrona *.*

~~
No to chyba tyle. AaaaA zapraszam do KOMENTOWANIA. 
Wasze komentarze przy historii o Przyjaźni zaskoczyły pozytywnie. Nie spodziewałam się ,że takie lipne coś może wzbudzić tyle emocji. Pozytywnych emocji.
To teraz życzę wam dobrej nocy!:)
Pozdrawiam Wasza Annie.

sobota, 4 maja 2013

Przyjaźń


 PRZYJAŹŃ







   



Przez to wszystko co teraz się dzieje dookoła nas czasami zastanawiam się czy więź która nas łączy nie jest przypadkiem przereklamowana. Bo czymże jest przyjaźń w otaczającym nas świecie. Czy przypominamy sobie o przyjaciołach ,gdy czegoś potrzebujemy? Wiem jedno ,byłeś dla mnie jak brat. Wskoczyłabym za Tobą w ogień. Umarłabym za Ciebie, ale przecież nie mogę zrobić tego jeszcze raz. Prawda ?


Przepraszam. Czuje smak krwi. Czuje dźwięk łamanych kości.



Znaliśmy się od podstawówki. Zawsze śmialiśmy się ,że w sumie to poznaliśmy się na porodówce ,bo nasze mamy leżały na jednej sali. Byłeś ode mnie starszy całe dwa dni. Były momenty w których chciałam Cię utopić w szklance wody. Były również takie w których przychylałeś mi nieba. Dawałeś wszystko czego chciałam. Nie mogłeś dać mi jednego. Życia.



Przepraszam. Czuje smak krwi. Czuje dźwięk łamanych kości.



Wiesz ,Paweł najbardziej kochałam w Tobie to ,że zawsze mnie pocieszałeś ,gdy ulokowałam nietrafnie uczucia. Nigdy nie osądzałeś. Nie krytykowałeś. Byłeś. Przy mnie. Ze mną. A ja zostanę z Tobą zawsze. Na zawsze. Według Ciebie nie byłam zwykła dziewczyną. Wybierałeś mnie. Moje towarzystwo, a nie chłopaków. Twoje partnerki nie były zadowolone moim istnieniem. Istnieniem Twojej bratniej duszy. Wiesz ,zawsze uwielbiałam w Tobie niebieskie oczy. I ładne łydki. Pamiętam dokładnie Twój pierwszy mecz. Nienawidziłeś jak mówiłam do Ciebie pszczółko. Cieszę się ,że w tym idealnym dla mnie dniu ,a felernym dla Ciebie miałam zapiętą na nadgarstku bransoletkę od Ciebie z małym grawerem „Always In my heart”. To dodawało mi otuchy.


Przepraszam. Czuje smak krwi. Czuje dźwięk łamanych kości.



Kiedy przychodzi ona. Wielka kostucha z kosą nie czujesz bólu. Jest Ci dobrze. Ciepło. Powieki same się kleją. Chcesz zasnąć. Nigdy nie zastanawiałam się ,dlaczego wtedy na tej zimnej drodze przestałam walczyć. Walczyć o siebie. Może to ona nadeszła tak szybko. Niespodziewanie. Pamiętam twój krzyk. Przeraźliwy. Przenikliwy. Przeszywający. Krzyczałeś ,żebym Cię nie zostawiała. Żebym otworzyła oczy. Ostatni raz zaciągnęłam się zapachem Twoich perfum. Ostatni raz usłyszałam Twój kojący dla mnie głos.


Przepraszam. Czuje smak krwi. Czuje dźwięk łamanych kości.


Nie wiedziałam ,że ostatnimi czasy traktowałeś mnie bardziej niż przyjaciółkę. Traktowałeś mnie jak kobietę. Kobietę z którą miałeś spędzić resztę życia. Ja spędziłam swoje przy Tobie. Cieszę się ,że to właśnie przy Tobie dane było mi odejść. Tu gdzie teraz jest mi dobrze i nie mogę patrzeć na Twoje teraźniejsze życie. Proszę ,Pawełku otrząśnij się. Rusz dalej. Na stole widzę moją bransoletkę. Wziąłeś ją z tej szpitalnej lodówy. Dziękuję Ci za to. Serce pęka mi z bólu widząc Twoje cierpienie po mnie. Ale wiedz ,że lepiej ,że to ja odeszłam. Ja bym nie poradziła sobie bez Ciebie. Dni bez Ciebie byłyby dla mnie gorszą katuszą niż śmierć. Śmierć dla Ciebie. Prawie idealna. Jak w Szekspirowskich dramatach. Ale Ty nie poświęcaj się dla mnie. Żyj.



Przepraszam. Czuje smak krwi. Czuje dźwięk łamanych kości.


Wróćmy pamięcią wstecz. Do tego szczęśliwego dnia. Dla nowego początku Twojego życia. Wiedz Pawełku ,że to był znak. Życie zmieniło bieg dla Ciebie. Dla mnie się zatrzymało.
Był słoneczny sobotni dzień. Dokładnie 29 kwietnia tego roku. Szliśmy do Ciebie. Mówiłeś ,że masz dla mnie niespodziankę. Teraz wiem co chciałeś mi powiedzieć. Przechodziliśmy przez park. Do klatki Twojego bloku dzieliła nas droga. Nie żadna ruchliwa ,tylko osiedlowa droga. Wszedłeś na nią pewien swego otóż ,że nic nie jedzie. Myliłeś się. Nie zdążyłbyś uciec. Odepchnęłam Cię z całych sił do przodu by sama poznać dotyku samochodowej maski. Uderzenie było silne. Prędkość duża. Tobie nic się nie stało i chwała za to Bogu. Ja odchodziłam by spotkać się już z Tobą ,tam u góry za kilka lat. Momentalnie znalazłeś się obok. Przerażony kierowca zaczął się tłumaczyć ,że nie widział. Że wybiegliśmy. Kazałeś mu wzywać pogotowie. Na darmo. Odeszłam. Krzyczałeś. Ale poczułam to na co czekałam od lat. Twoje delikatne usta znalazły moje. Jeszcze ciepłe wargi. To był pierwszy a zarazem ostatni raz ,kiedy mogłeś poczuć tak bliski dotyk moich spragnionych Ciebie ust. Kocham Cię. Kocham Cię Paweł.


Przepraszam. Czuje smak krwi. Czuje dźwięk łamanych kości. Nie czuje bólu. Jesteś moim całym światem. Jesteś moim dniem. Moim słońcem. Wiedz Pawełku ,że zawsze będę przy Tobie. Ciepło oblewa moje ciało. Odchodzę. Nie była to bohaterska śmierć. To była śmierć z miłości. Zrobiła bym to jeszcze milion razy gdybym tylko mogła. Żegnaj. Żegnaj,Paweł.


_____________________________________________________________________________
Rozdział chciałabym zadedykować ZooZoolce. Osobiście uważam ,że jest on poniżej przeciętnych. Bez emocji. Oklepany.
Pojawił się on szybciej niż przypuszczałam ,ale to dzięki wam i waszym miłym komentarzom.
Dziękuje bardzo.
Pozdrawiam Annie

czwartek, 2 maja 2013

Sen



     SEN 

          

     



Podobno przed snem powstają najpiękniejsze miłosne historie. Idealne. W nich każda miłość jest piękna. Miłość z jednym upadkiem i z wieloma wzlotami. Miłość ,gdzie on jest zły potem ją rani ,a ona się o tym dowiaduje lecz mimo wszystko ona mu wybacza w imię miłości. Chcesz żyć taką miłością. Chcesz ,żeby właśnie taka miłość przytrafiła się i tobie. I wtedy pojawia się on nagle znienawidzony niszczyciel perfekcyjnych historii- sen.  Felerne zniesienie świadomości.  A może to wtedy przenosisz się w wyimaginowany świat. A może sen jest dla tylko potrzebą fizjologiczną. Podobno połowa populacji ludzkiej lubi spać? A Ty ? Jak jest z Tobą , kotku ? Nie przystoi mi takie pytanie. Lepiej by było jakbym zapytała :”Jak trening?” to by cię satysfakcjonowało. Wiem.  Chyba monotonia wkradła się w nasze życie. Wiesz ? Czasami chcę wrócić przed snem do naszej historii. Historii innej niż wszystkie ,bo nie idealnej. Musimy wrócić pamięcią do 3 lat wstecz.



Młodość ma swoje prawa. Miłość ma swoje prawa. A moim prawem byłeś Ty. Nikomu jeszcze nie znany Dawid. Licealna gwiazda. Każda dziewczyna chciałaby usłyszeć wypowiadane głupie „cześć” skierowane tylko do niej. No właśnie tylko. Nigdy nie byłeś rozpieszczonym czy egoistycznym dzieckiem. Może zbyt często mówiłeś ludziom to ,czego słyszeć niekoniecznie chcieli. Jak cię poznałeś twoim sercem rządziła ona.  Tylko o niej wypowiadałeś się z tym ogniem w oku. Jak dziś pamiętam nasze pierwsze spotkanie i opowiadania o twojej największej miłości siatkówce. Jedno spotkanie przeradzało się we wspólnie spędzoną każdą wolną chwilę. Nigdy nie chciałam ,abyś przeze mnie musiał czegoś zrezygnować ,jednak też czasami chciałam być Twoim całym światem. Nieudolnie. Zwykła przyjaźń zmieniła się w trudną miłość. Wtedy moim marzeniem było to abyś powiedział jak mocno mnie kochasz, aby twoje czyny miały jakieś podorze. Stawałeś się jednym z najlepszych zawodników jakich mamy w Polsce. Za Tobą poszłam do nieznanej mi wcześniej Bydgoszczy.

Z dnia na dzień zaczynam wątpić  w wypowiadane przez Ciebie dwa słowa „Kocham Cię”. Może  jestem przewrażliwiona a między nami jest tak jak dawniej. Nie! Nie jest jak dawniej. Nic nie będzie tak jak dawniej, bo jak ma być kiedy wolisz szlajać się po mieście z chłopakami niż posiedzieć ze mną i porozmawiać. Jutro mamy jechać do moich rodziców. Pewnie znów nie będziesz pamiętał o tym. Bo są ważniejsze sprawy. Zawsze coś. Zawsze ktoś. Nastał ranek a ja nie budzę się przy Twoim boku. Nie czuje Twojego ciepłego dotyku. Mojej szyi nie muska Twój oddech. Jestem zawiedziona. Wychodzę z sypialni. Śpisz na kanapie. Nie jest mi cię żal. W moim sercu zaczyna rodzić się złość. Po chwili wstajesz ,chcesz ukryć ,że piłeś. Nieudolnie.

-Gdzie znowu byłeś-zapytałam a przez moje plecy ,ciarki urządziły sobie dyskotekę ,miałam wrażenie ,że od tego na moje usta wkrada się uśmiech a tego przecież nie chciałam ,bo byłam zła. Miałam dość.
-Jak znowu?!-zapytał prostując się niebagatelnie
-Pamiętasz ,że jedziemy dziś do moich rodziców -zapytałam z nutką nadziei w głosie. Chciałam , a wręcz pragnęłam jego obecności tam. Gdy go nie ma ,mama zasapuje mnie dziwnymi pytaniami ,na które nie umiem odpowiedzieć. Zawsze byłam cicha. Spokojna. Zrównoważona. Ale ,tamtej Oliwii już nie ma. Jest nowa. Oliwia ,która nie kryje się ze swoimi myślami. Nie wstydzi się prawdziwej siebie.
-Pamiętam ,że ty jedziesz. –odpowiedział nie zmieniając swojej wcześniejszej pozycji
-Ale jak to ? –zapytałam a ogólnie miałam go serdecznie dosyć.
-Normalnie- odburknął tak chamsko jak nigdy
-Dobrze ,nie ma problemu. Wiedz jednak to ,że jak wyjdę teraz z tego mieszkania to więcej do niego nie wrócę i nie będzie już nas. Będę ja i ty ,dwoje obcych sobie ludzi bez uczucia.
-Żartujesz?- zapytał lekko przestraszony
-Jestem śmiertelnie poważna-poszłam do garderoby wzięłam swoją torbę i w pośpiechu pakowałam swoje rzeczy. Praktycznie wbiegam do łazienki i zbieram kosmetyczki. Ty nadal stoisz w salonie koło kanapy i patrzysz jak odchodzę. Nie zatrzymujesz mnie. Pragnę cię pocałować. Poznać fakturę Twoich ust. Moja walizka stoi już koło drzwi. Ubieram buty i kurtkę. Wracam do osłupiałego Ciebie i całuje ten ostatni raz mówię ciche „Żegnaj Dawid” i wychodzę.


Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Czasami zastanawiam się ,czy dobrze zrobiliśmy wtedy w liceum pozwalając miłości wejść w nasze serca. Może jednak moje miłość była jednostronna ,a uczucie które czułeś do mnie było tylko przywiązaniem ? Lecz z każdym dniem rozłąki tęskniłam za Tobą coraz mocniej.  Byłeś dla mnie jak alkohol dla alkoholika jak swoja prywatna odmiana heroiny. Chciałam ,żebyś przyjechał tu do mnie ,przeprosił. Abyś powiedział ,że kochasz. Wiem ,że były to złudzenia i marzenia. Żyjemy bez siebie już 3 rok ,a ja przez te trzy lata umierałam bez Ciebie. W rezultacie znalazłam nowego kochanka. Raka. On odbierał mi siebie, a Ciebie nadal miałam w sercu. Tego nie mógł mi zabrać. Nie wiesz ,że umieram. Nie chciałam, abyś wiedział.


Nadchodzi noc. Nadchodzą wspomnienia. Znów wracam pamięcią do moich wspaniałych lat. To już chyba ostatni raz. Z tego letargu już chyba nigdy się nie obudzę. Odchodzę lecz serce z miłością zostawiam Tobie, kotku. Umieram ,lecz śmierć bez Ciebie jest łatwiejsza … Mniej boli.


_______________________________________________________________________________
Oddaje w Wasze ręce pierwszą historię. Jest to jeden z naprawdę nielicznych rozdziałów które jako tako mi się podobają. Zapraszam do komentowania,bo jeśli nie będzie się to podobało ,to dalsze historie nie będą publikowane. CZYTAM = KOMENTUJE. Pozdrawiam Annie

środa, 1 maja 2013

Słowem Wstępu

Słowem Wstępu

Otóż na tym blogu będą ukazywać się onepartówki ,czyli jedna historia będzie się równać jednemu postowi/rozdziałowi. Mam nadzieję ,że przypadnie Wam to do gustu ,bo w mojej głowie jest wiele scenariuszy . Lepszych bądź gorszych.  Publikować będę podobnie jak na Only Hope ,czyli raz w tygodniu. W ciągu kilku dni powinna pojawić się pierwsza historia ,następne będą dodawane po zakończeniu poprzedniego bloga. Historie będą dotyczyć głównie siatkarzy ale i innych (sporadycznie) sportowców. Zapraszam. Pozdrawiam Annie