poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Miłość




MIŁOŚĆ


Czy Ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś, Misiu ?

Może lepiej zacząć od tego: Czym jest miłość ? Czy to tylko chwilowy stan uniesienia emocjonalnego ? Czy może jednak cielesność i zadowolenie jakie mogą Ci przynieść jego szybkie i stanowcze ruchy bioder? Czy miłość to zaufanie i poczucie bezpieczeństwa? Czy miłość to tylko przyzwyczajenie ? A może miłość to bycie ze sobą na dobre i na złe ? Miłość będzie wtedy ,gdy będziesz trzymał mi włosy bo mój żołądek nie wytrzymuje już kolejnej dawki alkoholu.  Miłość jest wtedy gdy chcesz przychylić mi nieba, a za mnie dałbyś się pokroić bez zbędnego znieczulenia. Bo twoim znieczuleniem będzie miłość. Prawda ? Nie wiem, czy miłość to stado motyli urządzających sobie kładkę w Ciechocinku w twoim żołądku. Ja bynajmniej tego nie czułam. Ja wiedziałam, że gdy moje oczy nie ujrzą Twojej sylwetki. Twoich uniesionych kącików ust. Kiedy uszy nie usłyszą melancholijności Twojego głosu, to moje płuca przestaną wentylować powietrze, a ciało rozpadnie się na milion kawałków. I będzie cicho. Będzie nicość. Będę słuchać tylko bicia Twojego serca, które będzie ukojeniem dla mojej duszy.

Czy Ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś, Misiu ?

Nigdy nie potrafiłam rozpamiętywać tego co było. Zmieniłam się. Zmieniłam się o 360 stopni. Dziś, gdy świętuje w samotności złoto olimpijskie i poprzedzające je tytuł dwukrotnego mistrza Polski  siedząc na parapecie w moim małym łódzkim mieszkaniu wspominam to, co było motorem napędowym dla mojego życia. Wspominam przy lampce wina o tym jak ja zwykły babochłop poznał Ciebie. Pana idealnego. Bożyszcza kobiet, które przeżywają orgazm tylko na widok Twoich szaro-błękitnych tęczówek i lubieżnego uśmiechu. Nigdy nie przeszkadzały Ci piski i jęki Twoich małoletnich fanek zawsze śmiałam się, że zwinie Cię kurator za jedno mrugnięcie okiem. Wiesz podobno nasze życie to ¼ mrugnięcia oka. Ciekawe czy to prawda ? Moje życie miało swój początek w dniu w którym Cię poznałam. Dziś jestem inną kobietą. Silną.  A Ty pan idealny z nienagannie ułożoną grzywką na żel oraz perfekcyjnie dobranym strojem zawojowałeś mój świat. Miałeś być idealny. Okazałeś się zwykłym pantoflarzem i kłamcą, a ja jak głupi czerwony kapturek uwierzyłam złemu wilkowi ,którym byłeś Ty. Nie łatwo jest słuchać o swoich wadach. Moją największą wadą, a zarazem zaletą byłeś Ty Michał.

Czy Ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś, Misiu ?

Wszystko to zaczęło się jakiś rok temu, gdy byłam na dodatkowym treningu. Nienawidziłam być oczkiem w głowie trenera, bo gdy inne dziewczyny robiły na treningu 150 km ja robiłam 250km. Zastanawiacie się kim jestem otóż jestem sportowcem z zawodu i umiłowania. Moje serce owładnęło kolarstwo szosowe. Kiedyś czytałam, że gdy kolarz uczestniczy w kraksie upadając już szuka swojego roweru. Wsiada jak najszybciej na niego i goni peleton nie zważając na skapującą na ulice krew, a piłkarz teatralnie układa się na murawie, by wywalczyć coś sobą, a przecież to nie pieprzony teatr. Wracając jechałam sobie samotnie jedną z peryferyjnych dróżek. Na liczniku miałam grubo po 40km/h, a ty niczym wielki Panicz zajechałeś mi drogę. Potem w moim mózgu zadziało się wiele. Upadłam na ziemie, nie mogłam dostrzec roweru. Wstałam szybko ,by go odnaleźć. Znalazłam. Przednie koło scentrowane plus nowy karbonowy widelec do wymiany. Zauważyłam również, że suport nie jest dobry, jednym słowem rower do klubowego mechanika na małą odnowę. Strasznie się zdenerwowałam, bo przecież rower dla mnie to jak dla Kubicy jego bolid. Wysiadłeś z auta. Zaczęłam na ciebie krzyczeć. Chciałeś coś powiedzieć, a wtedy ja zauważyłam przedartą getrę na kolanie. Moja złość wskoczyła na poziom maksymalny. Wyzywałam cię ostatecznie, by potem usiąść na krawężniku i zadzwonić po trenera, który zjawił się po 30 minutach. Gdy mnie zobaczył koloryt jego twarzy zmienił się z ładnej opalenizny na kolor białej szpitalnej ściany. Łuk brwiowy pęknięty  brunatna ciecz zaznaczyła sobie drogę na moim policzku. Obojczyk podobnie jak i kolano-krwawiący. Nie chciałam jechać do szpitala. Rany zaklejono plastrami. Potem trener  zapiął rower na dach klubowego auta. Dostałeś ode mnie wizytówkę ,bo ktoś musi zapłacić za mój rower. Znaczy pokryć szkody. Nie wzywałam policji ja chciałam aby mój rower wrócił.  Tak się poznaliśmy pamiętasz ? Długo Ci do zajęło byś mnie do siebie przekonał. Byś się do mnie zbliżył. Ja głupia Ci uległam. Ale dziękuje Ci za to po tym wszystkim to chyba dzięki Tobie zdobyłam to mistrzostwo Polski, a dokładnie podwójne. Dałeś mi kopa. Porządnego. Wyżyłam się na tej trasie i wykręciłam najlepszy wynik.

Czy Ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś Misiu ?

Pamiętam jak mówiłeś, że jej nie kochasz, że to już koniec. Koniec waszego małżeństwa. Ale co z owocem waszej miłości. Owocem szybkich ruchów Twoich bioder. Co z nim ? Pozwolisz mu na cierpienie i krzywe spojrzenia społeczeństwa. Pozwolisz, żeby inne dzieci się z niego śmiały, bo tatuś nie kocha już mamusi. Wytłumaczysz mu, że w jego życiu pojawi się nowa ciocia ? Nowa mamusia? A może w ogóle mnie nie przedstawisz i będziesz wpadał do mnie za potrzeba ? Za potrzebą wyżycia się ? Za potrzebą wypłakania się w moje ramię.  Okazało się to, czego bałam się najbardziej. Jak tylko mogłeś tuszowałeś naszą znajomość. W końcu nie ma czego się dziwić, że byłam tylko dziwką na Twoje nocne wypady. Że byłam tylko pluszową zabawką małego chłopczyka. Początkowo było mi z tym bardzo dobrze. Tak jak mówiłam tylko na początku. Dobrze, że nasza znajomość trwała tyle i ,że tylko trochę się od Ciebie uzależniłam.  W sumie to i teraz dzisiejszego dnia, w którym powinnam świętować z trenerem i dziewczynami siedzę i wspominam i wiesz Misiu , tęsknie za Tobą.

Czy Ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś Misiu ?

Mimo ,że znaliśmy się te 365 dni to ja się w Tobie zakochałam. W sumie dziś już nie wiem, czy to było zakochanie czy zauroczenie. W każdym bądź razie nie wyobrażałam sobie kolejnych dni bez Ciebie. Kiedyś rozmawialiśmy i mówiłam Ci, że nie chce być postrzegana jako ta co niszczy idealne małżeństwa. Ty mówiłeś, że to koniec.  Zaczęłam trenować więcej przez te pół roku. Byłam nastawiona na najważniejszą imprezę w sezonie. Byłam głodna zwycięstwa. Kto ma Mistrza Polski ten jedzie na Olimpiadę. Przynajmniej tak było w moim wypadku. Brakowało mi tak niewiele, a zarazem tak dużo.  Po wieczorze i poranku spędzonym z Tobą trening był lepszy, kręcenie nogami mimo bólu i zacisków mięśni cieszyło.  Moje nogi dawały coraz lepsze czasy. Miałam coraz więcej siły.  Będąc z Tobą udało mi się zdobyć podwójnego Mistrza Polski. Cieszyłam się tym jak małe dziecko. Nie wiem jak udało mi się tego dokonać. Wiedziałam, że jest wiele lepszych zawodniczek ode mnie. Na czasówce byłam szybsza tylko o 2 sekundy to tak niewiele. Natomiast w wyścigu ze startu głównego nie miałam sobie równych, bo wjechałam przed głównym peletonem minutę i 34 sekundy wcześniej, bo zadecydowałam się na ucieczkę. Samotną. Byłam szczęśliwa. Mojego niby chłopka nie było przy mnie. Był sobie z żoną i synem na wakacjach. Wmawiałam sobie nieudolnie, że nie mam nic przeciwko temu, natomiast moje serce krzyczało. Nie chciałam o tym myśleć. Zadecydowałam jednak, że trzeba to zakończyć. Wróciłam do domu i zadzwoniłam do niego. Znaczy ,gdy usłyszałam jego ciche i zaskakująco pociągające ‘Halo’ chciałam się rozmyślić lecz postanowiłam coś, a ja Nikola Wrześniewska zawsze dotrzymuje słowa.

„Wiesz Michał, czas zakończyć coś co nie powinno mieć w ogóle swojego początku. Ty masz rodzinę. Masz syna. Nie mogę tego dalej niszczyć. Nie potrafię być z Tobą wiedząc, że teraz leżycie ze sobą na ciepłym piasku i nawet ona nie wie o Twoim obliczu w mojej sypialni. Ona nie wie co się dzieje.  Wiem, że dla Ciebie jestem tylko cielesną zabawką, ale ja już tak nie potrafię. Przepraszam. A i wiedz, że Twoja żona nie dowie się o Twoich podbojach. To zostanie między nami Michaś, tylko między nami”
„Nikola, proszę Cię ja już Ci to kilkukrotnie tłumaczyłem. Nie kocham jej. Wiem, że czujesz się zagubiona. Oszukana. Ale ja mam syna i te wakacje są dla niego. Jak wrócę to musimy się spotkać. Porozmawiać.”


„ Przykro mi Michał, ale nie spotkamy się. Właśnie masz syna. Powinieneś o nim myśleć i być ze swoją żoną. Być z nią. Tworzyć rodzinę dla swojego syna. Jak wrócisz to mnie nie będzie w Łodzi. Będę na zgrupowaniu.”- Wypowiadając te słowa rozłączyłam się by opaść na poduszkę i dać upust emocjom.  Potem zostało mi zgrupowanie i tak bardzo upragniona Londyńska Olimpiada. W wiosce zauważyłeś mnie. Pamiętasz? Nasze spojrzenia się krzyżowały. Uśmiechnęłam się nikle i odeszłam.  Tobie nie udało się zawojować Londyńskiej ziemi. Mnie wręcz przeciwnie. Złoto Olimpijskie ze startu wspólnego.  Znów nie dałam szans innym zawodniczkom, bo wjechałam tym razem 2 minuty przed peletonem. Nie wiedziałam jak tego dokonałam. Bo w połowie trasy brałam udział w dosyć dużej kraksie. Pozbierałam się i udało mi się uciec. Tym razem nie w samotności ale jeszcze z dwoma zawodniczkami. Do mety zostało około kilometra, a ja już wiedziałam ,że medal Olimpijski już mam. Ale z jakiego kruszcu. Postanowiłam zawalczyć. Ten ostatni raz mimo, że byłam już na skraju wykończenia fizycznego.  Złapałam rękoma kozła zaparłam się ostatkiem sił zaczęłam swój finisz.  Na ostatnich metrach już krzyczałam. Wjeżdżając na kreski  z napisem meta usłyszałam głos speakera który mówił ‘ Lady’s and gentelman’s the gold medal In cycling Road it is for Nikola Wrzesneska In Poland. Congratulation”  Po chwili ludzie mnie otoczyli ja chciałam tylko dojechać do reprezentacyjnego trenera i zejść z roweru,  i po prostu odpocząć. Nie mogłam go nigdzie dostrzec. Wypięłam nogi z pedałów. Zeszłam z roweru. Położyłam go na płask na londyńskiej drodze i po prostu usiadłam koło niego zatapiając twarz w dłonie. Łzy szczęścia zaczęły swoją wędrówkę. Po chwili znalazł się koło mnie sztab medyczny i opatrzył krwawiącą nogę oraz łokieć. Byłam przeszczęśliwa. Po kilku minutach przyszedł trener wstałam i wtuliłam się w dosyć pokaźnego mężczyznę. I właśnie w tym momencie dostałam takiego energetycznego kopa.  Wstałam i zaczęłam skakać z uśmiechem na ustach. Paparazzi otoczyli mnie robiąc zdjęcia w euforii.  Musiałam udzielić wywiadu. Pierwszy raz w życiu. Dowiedziałam się ,że byłam pierwszą polką w historii która dokonała czegoś takiego. I, że dawno nie było wyścigu kobiet, gdzie ucieczka dojechała do mety i to jeszcze z zawodniczka biorącą udział w kraksie.  W wywiadzie podziękowałam Ci lekko. Mam nadzieję, że zrozumiałeś, że to dzięki Tobie.

Czy ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś Misiu ?

Dlaczego dzięki Tobie ? Najpierw dawałeś mi siły bym stała się lepszym zawodnikiem. Pełnowartościowym. Mającym i siłę i szybkość. Potem tak bardzo Cię nienawidziłam, że również dało mi to siły. Nie załamałam się lecz pracowałam jeszcze ciężej. Bałam się, że nie wytrzymam presji imprezy jednak udało się.

Czy ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałeś Misiu ? Wydaje mi się, że nie. Byłam Twoją kilkunocną przygodą. Byłam kimś na kim mogłeś sobie odreagować zły dzień, zły trening. Byłam potem na Twoim meczu. Nie widziałam w Twoich oczach, żebyś cierpiał po mojej stracie. Wręcz przeciwnie tworzyłeś piękny obrazek ze swoją żoną i synem. Cieszę się, że Ci się powiodło. Muszę Ci powiedzieć, że byłeś najlepszą rzeczą i najlepszym człowiekiem na jakiego mogłam trafić w swoim 23 letnim życiu. Teraz życzę Ci wszystkiego w tej zimnej Rosji. Dziękuje Ci Misiu . Dziękuje za wszystko.

_________

Jestem i tu po dosyć długiej nieobecności. 
Nie wiem ile jeszcze umieszczę tu rozdziałów, kilka. 

Rozdział ten dedykowany jest JULCE, bo tylko Ty kochasz tak Winiara jak ja kocham Piotrka. 

Nie przedłużam. Zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam Annie

11 komentarzy:

  1. Genialny rozdział chyba tylko tyle mogę powiedzieć.
    Dobrze, że Michał wrócił do rodziny. No i oczywiście cieszę się z medalu Nikoli;d Dała dziewczyna z siebie absolutnie wszystko;)
    Fajnie, że dodajesz rozdział;)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna cudowna historia :) Jestem pod coraz większym wrażeniem.
    Szacunek dla Nikoli, że okazała się mądrzejsza od Michała i przerwała to. Wiele kobiet jest zbyt zaślepionych, żeby zdobyć się na coś takiego.
    Ostatecznie można powiedzieć, że wyszło to jej na dobre :) Medal olimpijski...wow :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny rozdział! Co prawda stawia Michała w złym świetle, ale te opisy na początku... Można się nimi tylko zachwycać. :) I bardzo ciekawą bohaterkę opisałaś, tym razem mamy nie zwykłą dziewczynę a gwiazdę sportu. Szkoda tylko, że tak źle trafiła ze swoimi uczuciami.
    Pozdrawiam! i jak masz ochotę to zapraszam do siebie na rozdział VI. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko.. kobieto, jesteś GENIALNA! Każdy rozdział, każdą kolejną historię czytam z zapartym tchem i tak też był tym razem. Kocham z całego serducha te historie.
    Co prawda mój ulubiony siatkarz wyszedł na zimnego drania, ale niestety takie jest życie. Opisujesz każde emocje w tak prawdziwy sposób ,ze każda histoira chwyta za serce.
    Medal olimpijski? Ah coś wspaniałego! Nagroda za ciężkie lata pracy.
    Ściskam i zapraszam serdecznie na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxviii.html :*

    OdpowiedzUsuń
  5. I co ja mam tu napisać, no co? Ta historia jest tak piękna, że po prostu brak mi jakichkolwiek słów. Nie chcę się za każdym razem powtarzać. Jesteś po prostu najlepsza w tym co robisz. Nic dodać, nic ująć. Kocham te twoje historie. Są takie prawdziwe i pełne emocji.
    Ja mam tylko nadzieję, że po tym wszystkim Nikola będzie dalej silną osobą i ułoży sobie życie u boku faceta, który będzie ją kochał. Tylko ją.

    Całuje ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wiem co Ci siedzi w tej głowie... Aż bałabym się zajrzeć do twojej wyobraźni. Każde kazdy rozdział wzbudza we mnie wielkie emocje. Uwielbiam tę historię. Dlatego nominuję Cie do The Versatile Blogger. Więcej informacji na senna-rzeczywistosc.blogspot.com w zakładce The Versatile Blogger

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział :D Nie mogłam się oderwać, kocham to jak piszesz :D Jesteś moją idolką :D Zapraszam do mnie historie-via-lactea.blogspot.com. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxxii.html :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxxiii.html :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem dlaczego tak późno tu dotarłam, ale ważne że o ogóle. Jakimś cudem ominęłam tego łanparta :o
    Winiar, och Winiar. Dlaczego? Rozkochałeś w sobie Nikolę, zabawiłeś nią, a gdy przyszedł czas wyboru, zostawiłeś i pozwoliłeś odejść. Wróć- ty odszedłeś. Do Rosji. Biedna ta dziewczyna, która mimo tego wszystkiego nadal go kocha. I na dodatek dziękuje mu za to jaki był i że w ogóle był. Smutne to uczuciowe uwiązanie do drani. Ale taki jest los kobiety wrażliwej- zawsze tłumaczy drania i jeszcze za nim tęskni. Eh.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy rozdział na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxxvi.html :)

    OdpowiedzUsuń