POŚWIĘCENIE
Nigdy nie nazwałabym mojego czynu bohaterstwem czy
poświęceniem. Poświęcenie dla miłości jest niczym. Może to głupia młodzieńcza
miłość ? Jeśli można nazwać młodzieńczą miłość w wieku 24 lat. Czym jest
poświęceniem ? Czy poświęcenie to jakiś heroiczny czyn dla drugiej osoby ? A
może poświeceniem nazywamy ruchy i czyny księdza w osiedlowej parafii ? Każde
poświęcenie ma swoją cenę. Moją ceną była śmierć a zapłatą Twój uśmiech. Mówi się ,że miłość jest ślepa ,że człowiek
który kocha kogoś tak mocno jak ja kochałam Ciebie jest zdolny do wszystkiego.
Jest. Ja przynajmniej byłam.
Zawsze razem. Na wieczność.
Wiesz ,Bartuś mieliśmy wszystko. Mieliśmy siebie. Mieliśmy
pieniądze. Miałeś sławę. Byłeś świetny w tym co robisz. Miałeś i nadal masz
brata ,którego kochałeś nad życiem. Jeden dzień. Jeden mocniejszy podmuch
wiatru i wszystko przewróciło się o 180 stopni. Jak dziś pamiętam jak
siedzieliśmy przed telewizorem dosyć późnym wieczorem byłeś strasznie zmęczony
po treningu. Grałeś jeszcze na Bełchatowskiej ziemi ,gdy w naszym progu stanęła
Twoja matka z czarną smugą na policzku. Tusz który pisał swój własny bieg
historii. Który prosił wręcz błagał o pomoc dla swojego dziecka.
Zawsze razem. Na wieczność
Słuchaliśmy z niedowierzaniem Twojej matki. Wtedy padło
kilka słów usłyszałam tylko kilka ,bo niestety reszta nie chciała zagościć w
moim umyśle na dłużej. Słowa Twojej matki wpadały jednym uchem a wypadały
drugim. Słyszałam tylko „Kuba ,serce, przeszczep, śmierć’. Po kilkugodzinnej
rozmowie i załamaniu psychicznym Twoim jak i moim poskładałam sobie to wszystko
do kupy. Twój brat umierał. Musiał mieć przeszczep serca w innym wypadku ,jego
małe rączki wyciągną się do świętego Piotra by ten zabrał go do swego
niebiańskiego królestwa.
Zawsze razem. Na wieczność.
Wtedy przez moją głowę przewijało się milion myśli. Dlaczego
Bóg chce zabrać Kubę ? Przecież on jest młody. Ma zaledwie 7 lat. To jeszcze
dziecko. Dlaczego ma nie zaznać smaku
imprezy ? Miłości ? Dlaczego uśmiech ma już nigdy nie zagościć na jego małej i
dziecięcej twarzyczce. Nie wiedzieliśmy jak mu pomóc. Właśnie w tym momencie
staliśmy się tacy malutcy. Bezbronni. Twoje pieniądze nic nie znaczyły. Twoja
sława nic nie znaczyła. Liczył się on. Denat który mógłby oddać zdrowe serce
Twojemu małemu braciszkowi. Który chciałby poznać smak życia.
Zawsze razem. Na wieczność.
Zawsze razem. Na wieczność.
Mijały dni. Minął pierwszy miesiąc. Drugi. Kuba nadal leżał
w szpitalu ,który stał się Twoim drugim domem. Nie miałam Ci tego za złe.
Brakowało mi Twojego ciepła. Twojej bliskości. Ale teraz było coś ważniejszego.
Ktoś. Chciałam Cię wspierać lecz z dnia na dzień odpychałeś mnie od siebie
coraz bardziej. Zrobiłeś się wybuchowy. Wyładowywałeś na mnie całą złość tego
świata. Miałam ochotę zamknąć drzwi od sypialni i już nigdy nie wynurzyć choćby
czubka swojego nosa. Brałeś drugi klucz otwierałeś drzwi. Mówiłeś. Pieściłeś
moją szyje pocałunkami. Wiedziałeś co lubiłam najbardziej. Wiedziałeś jak
wykorzystać to przeciwko mnie. Wiedziałeś ,że za każdym razem Ci wybaczę. Każde
słowo. Każdy gest.
Zawsze razem. Na wieczność.
Z Kubą było coraz gorzej. Dawcy dalej nie było. Pewnego dnia
dostał strasznego krwotoku z nosa. Była potrzebna krew do transfuzji. Okazało
się ,że moja grupa krwi AB jest uniwersalna i ja jako jedyna mogę pomóc Twojemu
bratu. Oddawałam krew coraz częściej. Sił i mnie zaczęło brakować. Nie mówiłam
o tym. Chciałam jak najbardziej pomóc małej istocie ,która jest bliska memu
sercu. No właśnie sercu.
Zawsze razem. Na wieczność
Wróciłeś z treningu. Ciepły obiad czekał na Ciebie ,byś go
pochłonął w zastraszającym tempie. Zjadłeś. Pojechaliśmy do szpitala. Wszedłeś
do Kuby ja czekałam za ‘szybą’. Po chwili wyprowadzili Cię roztrzęsionego ze
szpitalnej sali. Powiedziałeś dwa słowa „błagam oddychaj”. Niczym pięcioletnie
dziecko wtuliłeś się w moje kruche ramiona i płakałeś. Nie wiedziałam co
powiedzieć. Po prostu byłam. Wtedy to liczyło się dla Ciebie najbardziej.
Utrzymali jego życie. Mały wojownik. Spartanin. Walczy. Chce żyć. Chciałam abyś
wrócił ze mną do domu. Przespał się chwile. Nie zgodziłeś się czuwałeś przy
bracie razem z rodzicami.
Zawsze razem. Na wieczność.
Wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi od sypialni by zjechać po
nich na podłogę i samemu pogrążyć się w płaczu. Przeszła mi przez głowę myśl.
Koncepcja nie do odrzucenia. Wstałam. Udałam się do biurka by wyjąć z niej
formularz oraz biała kartkę i długopis. Wypełniłam formularz ,że chce zostać
dawcą i ,że pragnę by moje serce trafiło do Jakuba Kurka. Wiedziałam ,że jak wrócisz do domu ,to już
mnie nie spotkasz w moim ciele. Znajdziesz mnie gdzie indziej. Musiałam się z Tobą pożegnać. Napisałam list.
Bartuś!
Gdy czytasz ten list mnie już nie ma. Wiem ,że gdybym powiedziała Ci o moim planie nie zgodziłbyś się. Nie płacz. Nie tęsknij. Ciesz się życiem. Największym szczęściem w moim życiu było poznanie Ciebie. Największym szczęściem było to ,że obdarzyłeś mnie uczuciem tak silnym jak ja obdarzyłam Ciebie. Nie potrafiłam należycie się z Tobą pożegnać w szpitalu. Nie potrafiłam patrzeć również w Twoje oczy pełne strachu. Nie potrafiłam myśleć ,że Twoje serce się rozrywa ,bo tracisz kogoś kto jest najważniejszy Twemu ale i mojemu sercu. Pokochałam Kubusia jak własne dziecko ,mimo ,że był Twoim malutkim braciszkiem. Lata spędzone z Tobą były najwspanialsze. Niezapomniane. Mam nadzieję ,że wybaczysz mi to odejście ,ale muszę to zrobić. Oczy Kubusia muszą zobaczyć blask Twoich oczu. Muszą zobaczyć Twój uśmiech. Uszy muszą słyszeć Twój głos. Pamiętaj Bartuś zawsze będę przy Tobie. Teraz w jednym ciele masz dwie ukochane osoby. Miłość Kuby do Ciebie jeszcze bardziej się spotęguje ,bo będzie tam również moja miłość do Ciebie. Może to heroiczne ,ale kocham Cię i zrobiłabym to jeszcze raz.
Gdy czytasz ten list mnie już nie ma. Wiem ,że gdybym powiedziała Ci o moim planie nie zgodziłbyś się. Nie płacz. Nie tęsknij. Ciesz się życiem. Największym szczęściem w moim życiu było poznanie Ciebie. Największym szczęściem było to ,że obdarzyłeś mnie uczuciem tak silnym jak ja obdarzyłam Ciebie. Nie potrafiłam należycie się z Tobą pożegnać w szpitalu. Nie potrafiłam patrzeć również w Twoje oczy pełne strachu. Nie potrafiłam myśleć ,że Twoje serce się rozrywa ,bo tracisz kogoś kto jest najważniejszy Twemu ale i mojemu sercu. Pokochałam Kubusia jak własne dziecko ,mimo ,że był Twoim malutkim braciszkiem. Lata spędzone z Tobą były najwspanialsze. Niezapomniane. Mam nadzieję ,że wybaczysz mi to odejście ,ale muszę to zrobić. Oczy Kubusia muszą zobaczyć blask Twoich oczu. Muszą zobaczyć Twój uśmiech. Uszy muszą słyszeć Twój głos. Pamiętaj Bartuś zawsze będę przy Tobie. Teraz w jednym ciele masz dwie ukochane osoby. Miłość Kuby do Ciebie jeszcze bardziej się spotęguje ,bo będzie tam również moja miłość do Ciebie. Może to heroiczne ,ale kocham Cię i zrobiłabym to jeszcze raz.
Kocham Cię.
Twoja Róża.
Zawsze razem. Na wieczność. Minęło kilka lat od końca mego życia w moim kobiecym ciele. Widziałam Twoje łzy po moim odejściu. Moje serce trafiło do Kuby. Moja mała rybka wróciła do zdrowia. Widzę Twój uśmiech. Widzę kobietę którą kochasz równie mocno jak mnie. Nie zapomniałeś o mnie. Widzę to. Lubię słuchać gdy mówisz do mnie ,gdy Kuba śpi. Bartuś słyszę Cię. Bartuś pamiętaj zawsze i na zawsze. Na zawsze będę Twoja. Powodzenia ,słyszysz. Powodzenia BARTUŚ.
__________________
Rozdział w całości dedykowany Julce.
Twoja Róża.
Zawsze razem. Na wieczność. Minęło kilka lat od końca mego życia w moim kobiecym ciele. Widziałam Twoje łzy po moim odejściu. Moje serce trafiło do Kuby. Moja mała rybka wróciła do zdrowia. Widzę Twój uśmiech. Widzę kobietę którą kochasz równie mocno jak mnie. Nie zapomniałeś o mnie. Widzę to. Lubię słuchać gdy mówisz do mnie ,gdy Kuba śpi. Bartuś słyszę Cię. Bartuś pamiętaj zawsze i na zawsze. Na zawsze będę Twoja. Powodzenia ,słyszysz. Powodzenia BARTUŚ.
__________________
Rozdział w całości dedykowany Julce.
~~
Jestem do niego sceptycznie nastawiona mimo tego ,że płakałam ,gdy go pisałam. Ostatnio przyłapałam się na tym ,że moje własne rozdziały nie spełniają moich oczekiwań. Chyba za dużo uśmiercam osób ,ale jakoś tak może masochistycznie zabrzmi ,ale dobrze mi się uśmierca. Tak jak mówiłam teraz dodany miał być rozdział o Ziomku niestety Julka pogrążyła mój plan i uparła się na ten rozdział. Za co w sumie jej dziękuje ,bo miał on nie ujrzeć światła dziennego jak wiele podobnych tego typu rozdziałów.
~~
Dziękuje za wyświetlenia i za uwagę.
~~
Dziękuje za wyświetlenia i za uwagę.
~~
Zapraszam do KOMENTOWANIA.
Pozdrawiam Annie
I wyszłam na tę złą, bo rozdział o Ziomciu też był cudny, ale nie, się uparłam i nie, i nie :c
OdpowiedzUsuńAle chociaż na ten się zdecydowałaś, co mnie raduje ogromnie! <3 Mam fejm u ciebie ;3
Różyczka i Bartuś, już mówiłam, że ryczałam, ale mówię jeszcze raz; ryczałam!!!
ja teraz czekam, aż się mi bardziej dowartościujesz i zaczniesz publikować wszystko, bez mojego przekonywania! :D
no to ten, zapewne pozdrawiam i do ten, szybkiego napisania :D
Historia, która powinna mieć miejsce w prawdziwym życiu. Jednak niewiele osób jest zdolnych do tego by poświęcić swoje życie dla drugiej osoby...
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :) aż miałam łzy w oczach to czytając ;)
OdpowiedzUsuńMusisz uwierzyć w to, że bardzo dobrze, wręcz świetnie piszesz wg mnie :) pozdrawiam :D
Piękna historia. Nie znam osoby, która tak dobrze by opisywała te wszystkie uczucia, myśli co Ty, naprawdę. Z każdym rozdziałem coraz bardziej wciągam się w twoje opowiadania i bardzo mi to pasuje, no bo gdzie indziej jak nie u ciebie przeczytam taki piękny tekst? Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach, naprawdę! Rozdział genialny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na przeszlosc-nie-wroci.blogspot.com
całuję, camilla.;*
Pisz zawsze ze smutnymi zakończeniami! Piękne ;*
OdpowiedzUsuńŁzy ciekną po przeczytaniu takiego rozdziału! Ale to nie dlatego, że był taki zły. Broń Boże. On był piękny! Najlepszy z najlepszych! Zmusił mnie do głębszych przemyśleń, bo sama nie wiem czy mogłabym tak oddać serce bratu mojego chłopaka. Czekam na więcej takich ale nie pisz tylko ze smutnymi zakończeniami jak zasugerowała osoba na górze, bo było by chyba za bardzo monotonnie. Zresztą nie wiem jak chcesz ja się nie wtrącam ;D ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zawsze chora ZooZoolka ;)
Poryczałam się jak dziecko, ten rozdział był naprawdę genialny. Czekam na więcej takich;) Pozdrawiam i zapraszam na http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, ryczałam cały czas. Teraz będę myśleć nad głębszym sensem życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Zauważyłam, że przeczytałaś prolog i I rozdział, więc z chęcią informuję cię o pojawieniu się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńprzeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
całuję, camilla.;*
Nie wiem czy jest co komentować. Ten rozdział jest świetny pod każdym względem. Doprowadziłaś mnie do płaczu, a nie wielu osobą się to udaję. Pisz więcej takich historii i bez chwili zawahania publikuj je ;)
OdpowiedzUsuńi znowu ryczę...
OdpowiedzUsuńJakie to musi być uczucie.. czekać na czyjąś śmierć, żeby uratować życie drugiego człowieka ;/