sobota, 1 czerwca 2013

Koniec




KONIEC




Czym jest dla nas koniec ? To zakończenie jakiegoś okresu czasu czy może końcem dla nas jest zerwanie z chłopakiem ? Może końcem jest śmierć ? Dla mnie była.  Końcem może być dla kogoś strata bliskiej mu osoby. Końcem może być chwila. Chwila może być też nowym początkiem.


Pip…Pip…Pip… Twoje życie dobiegło końca Anno.


Ja miałam swoje dwa końce i jeden piękny początek. Zacznijmy może od początku. Miałam 16 lat gdy Cię poznałam. Dziś gdy jestem na łożu śmierci mam 26 i jestem żoną. Żoną najlepszego mężczyzny jakiego mogłam spotkać. Jestem Twoją żoną Misiu. Koniec naszej wspólnej historii będzie niczym scenariusz z taniego głupiego hollywoodzkiego filmu. Filmu bez happy end’u. Poznaliśmy się niby zwyczajnie bo na szkolnym korytarzu. Od spotkania do spotkania. Od przyjaźni do miłości. Miłości wielkiej i jak to mówią do grobowej deski. Potem studia w Warszawie i Twoja gra w Olsztynie. Pamiętam jak miewałeś chwile zwątpienia. Jak chciałeś rzucić tą całą siatkówkę w cholerę  i zostać choćby nawet ekologiem. Jednak wiesz pamiętam Twoje oczka ,niebieskie pełne szczęścia gdy stawałeś na podium w plażówce. Jak śmiałeś się wraz ze Zbyniem z drugiego miejsca w u-18. Potem znów hala. Wiesz Włochy dobrze nam zrobiły potem nasz dom. Miejsce w którym czuliśmy się najlepiej. Jastrzębie stało się naszym domem.


Pip…Pip…Pip… Twoje życie dobiegło końca Anno.


Pierwsze omdlenia. Pierwsze mdłości. Pierwsze zaniki pamięci. Pierwsze przeziębienie. Pierwsza myśl ‘Aniu jesteś w ciąży’. Długo nie namyślając się udałam się do ginekologa ,by dowiedzieć się prawdy. Pragnęłam tego dziecka ,Ty zresztą chyba też. Owoc miłości. Mała istota. Chciałabym zobaczyć jak uczysz małego chodzić. Zawsze chciałam mieć syna. Jak pierwszy raz odbija piłkę od siatki. Chciałabym zobaczyć jego pierwszy mecz. Pierwszą dziewczynę. Ślub. Wszystkie usnute plany pękły i zniknęły jak bańka mydlana. U ginekologa usłyszałam „Przykro mi ,ale nie jest Pani w ciąży”. Nie było mi przykro. Zastanawiałam się z co mi jest. Udałam się do szpitala. Tam dowiedziałam się ,że muszę zostać na weekend w szpitalu by przejść kontrolne badania. Teraz się cieszę ,że nie było Cię w domu a na meczu w Rzeszowie na którym notabene miałam być. W niedziele czułam się fatalnie. Wiedziałam ,że nie wróży to nic dobrego. Podczas wieczornego obchodu lekarz mi powiedział. Powiedział mi o moim pierwszym końcu.


Pip…Pip…Pip… Twoje życie dobiegło końca Anno.


Białaczka. Choroba nowotworowa układu krwionośnego. Inaczej rak.  Okazało się ,że jest w stopniu średniozaawansowanym ale złośliwym. Wróciłam do domu by CI o tym powiedzieć. Powiedzieć o swoim końcu. Nie widziałam już nadziei ,którą ty na pewno chciałeś widzieć. Nie widziałam jak mam Ci o tym powiedzieć. Jak mam Ci powiedzieć ,że najprawdopodobniej moje dni i nasze razem są policzone. Że ktoś u góry pragnie mojej wizyty. Nienawidzę czuć się bezradna. A właśnie tak teraz się czuje.

-Michał, musze coś Ci powiedzieć .

-Słucham Cię kochanie?

-Nie przyjechałam do Rzeszowa bo byłam w szpitalu. Początkowo myślałam ,że jestem w ciąży ale okazało się ,że umieram ,że mam białaczkę.

-Jak to umierasz. Jak to białaczka. Kochanie poradzimy sobie jakoś razem. Weźmiesz chemie. Wyzdrowiejesz. Proszę. Nie umiem żyć bez Ciebie. Nie dam rady-w Twoich niebieskich oczach pierwszy raz pojawiły się łzy.


Pip…Pip…Pip Twoje życie dobiegło końca Anno.


Po kilku dniach znów czułam się tragicznie i wylądowałam w Jastrzębskim szpitalu. Dla mnie grałeś dobrze. Fantastycznie z każdego meczu wracałeś ze statuetką MVP. Tak bardzo Cię kochałam. Zaczęłam przyjmować chemie. Czułam się coraz gorzej. Z dnia na dzień byłam coraz słabsza. Nie widziałam już siebie zdrowej biegającej z Tobą jak co rano w parku. Odwiedzałeś mnie dzień w dzień podobnie jak koleżanki czy Twoi klubowi koledzy.


Pip…Pip…Pip.. Twoje życie dobiegło końca Anno.


Pewnego dnia moje serce po raz pierwszy przestało bić ,byłeś ze mną. Właśnie wtedy zdałeś sobie sprawę z tego ,że już chyba nie ma odwrotu. Jest dla mnie jedna opcja – śmierć. Wygonili Cię z Sali. Krzyczałeś. Odratowali mnie. Podobno mój organizm walczył.  Jak się okazało ostatni raz. Dwa dni później wziąłeś mnie do szpitalnego parku by się oświadczyć. Nie chciałam się zgadzać. Nie chciałam byś patrzył na moją śmierć. Ostatecznie się zgodziłam. Przez następne dwa tygodnie męczyło mnie choćby nawet oddychanie. Nie miałam siły zakładać peruki czy umalować swoje oczy. Oczy bez blasku. Przyszedł do Ciebie lekarz. Powiedział Ci ,że to koniec. Że zostały mi 3 tygodnie. Już po dwóch dniach po informacji o moim końcu powiedziałeś mi ,że musimy się pobrać. Znów nie chciałam się zgodzić. Znów nie chciałam litości. Po tygodniu miał odbyć się ślub. Ja czułam się bardzo dobrze. Ty jak i lekarz myśleliście ,że jest jakaś szansa. Nastał wielki dzień stałam w pięknej kloszowanej białej sukni z koronki , Ty w grafitowym garniturze. W rękach miałam mały bukiet herbacianych róż. Moich ulubionych. Nagle zakręciło mi się w głowie. Nic nie mówiłam. Nie chciałam psuć chwili. Tato kurczowo trzymał mnie za rękę i szedł ze mną do ołtarza by ostatecznie stanąć naprzeciwko Ciebie. Byś mógł złapać i  pocałować moją dłoń. Msza mimo iż była piękna to nie wytrzymałam. Swoją przysięgę chciałam powiedzieć jak najszybciej i wsunąć Ci obrączkę na palec. Twojej nie wysłuchałam do końca. Gdy wypowiadałeś słowa „Biorę sobie Ciebie za żonę i ślubuję Ci miłość wierność i ,że Cię nie opuszczę aż do śmierci” upadłam by poznać smak drugiego końca. Końca życia.


Pip…Pip…Pip… Twoje życie dobiegło końca Anno. Ostatnie 10 lat życia były najwspanialsze. Idealne. Nie zawsze było różowo ,ale mam nadzieje ,że byłam w Twoim życiu najwspanialszym rozdziałem Michał. Tak jak ty byłeś moim. Moim całym światem. Byłeś moim początkiem. Byłeś moim końcem. Mimo ,że mnie nie ma. Miłość pozostała. Nie martw się. Obserwuję Cię.


_____________________
No to tak jest Kubiak dla S. oraz WINGSPIKER. i ASI.

W moim małym folderze na pulpicie powstał już rozdział o WINIARZE I ZIOMKU.

Kolejne propozycje proszę abyście zostawiały w KOMENTARZU

Rozdział nie należy do najlepszych a pomysł na niego powstał na procesji podczas Bożego Ciała.
Mimo tego chciałabym zachęcić do czytania i KOMENTOWANIA.

Pozdrawiam Annie

8 komentarzy:

  1. Jak to nie należy do najlepszych? Ty piszesz tylko i wyłącznie najlepsze. Kolejna smutna historia ze smutnym końcem, ale za to jaka piękna. Wybacz, ale nie jestem w stanie napisać nic więcej, bo jeszcze nie doszłam do siebie.
    Moja propozycja to może hmm Piotrek Nowakowski, albo może Marcin Możdżonek.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, ale świetne.
    Wybacz, że dopiero teraz, ale nadrabiam zaległości. :)
    Choroba potrafi zepsuć wszystko, całe lata starań idą na marne nawet w ciągu kilku tygodni. Niestety, takie jest życie.
    Ja bym chciała Walińskiego, nie wiem czemu. :D
    Pozdrawiam i, jeśli czytasz, zapraszam na magia-rubinu.blogspot.com
    Misu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeeny, normalnie ja nie mogę czytać takich rzeczy chyba, ryczę i ryczę. Niby to tylko fikcja, a ja to przeżywam jak jakaś idiotka płacząc do komputera. Uświadamiasz jak bardzo kruche i ważne jest ludzkie życie. Uwielbiam te twoje historie, mimo tego, że przy większości płaczę. Masochistką chyba trochę jestem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział :)http://i-want-to-hold-your-hand.blogspot.com/

      Usuń
  4. Nie płakałam, o dziwo. To dlatego, że och, życie to jest jednak niesprawiedliwe! Biedny Misiek, biedna Anka, zgłaszam cię na terapię, zobaczysz!
    A dałabyś radę napisać coś o moim Łukaszu Kadziewiczu? >:D

    OdpowiedzUsuń
  5. wróciłam! :* i jak zwykle po przeczytaniu Twoich rozdziałów brakuje mi słów..

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem jakim cudem nie przeczytałam tego rozdziału hehe ;) ale nadrobiłam zaległości :D powiem Ci, że nie wiem co napisać :D piękny rozdział mimo tego, że umarła podczas własnego ślubu ;) ale nie widzę tu innego zakończenia :D
    Już pisałam, ale napisze jeszcze raz. Mogłabyś napisać jakiś rozdział z Igłą :D fajnie by było :P

    OdpowiedzUsuń
  7. No dzięki za Kubiaczka, ale ja się tam o nic nie prosiłam, także wielkie zaskoczenie że mi go dedykowałaś ^^
    Żal mi ich obojga :(
    Ale tak to już jest, że w najmniej odpowiednim momencie, wszystko wali się na głowę. Eh, idę smutać do kąta.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń